The maker

"The maker" bo tak się nazywa moim zdaniem niezwykła, pięcio minutowa animacja.
Jest tak krótka, a powoduje tyle emocji u widza. Od ciekawości, radość po smutek.
Film ten można inerpretować na swój własny sposób.
 Ja to widzę tak:
Głównym bohaterem jest dziwna istota, podobna do królika. Jak widać na samym początku, walczy on z czasem. Próbuje on coś stworzyć, posiłkując się tajemniczą księgą. Cały czas spogląda on na klepsydrę, co świadczy, że ściga się on z czasem. W kolejnych sekundach filmu, dowiadujemy się, że królik chce stworzyć istotę na swój wzór. Chce aby była ona idealna, dba o każdy detal. Gdy dzieło królika jest już gotowe, od razu widać że bohater chce ożywić postać. Nie udaje mu się to za pierwszym razem. Czas ucieka. Królik w pośpiechu szuka wskazówek w tajemniczej księdze, która jest instrukcją. W końcu zaczyna on grać na skrzypcach, a stworzony przez niego królik ożywia się. Są szczęśliwi, tańczą razem. Jednak piasek w klepsydrze przesypuje się do końca. W tym momencie, królik przekazuje księgę następcy, a sam rozpływa się w powietrzu. Czas biegnie dalej. Łatwo się domyśleć co będzie dalej.

Film ten pokazuje, że zawsze trzeba walczyć do końca, nie poddawać się, wykonywać każdą czynność dokładnie. Tutaj królik walczy, aby spędzić ostatnie chwile życia z kimś bliskim, podobnym do siebie.
Życie trzeba wykorzystać w pełni, stworzyć rodzine, być szczęśliwym a na koniec odejść w gronie najbliższych ze świadomością, że nasze dzieło będzie kontynuowane.