Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2013

Kiedy…/szczęście?

Obraz
Kiedy w końcu będzie dobrze? Kiedy zza horyzontu wyjdzie słońce? Kiedy niebo opuszczą chmury, a ono stanie się czyste? Kiedy deszcz słony padać przestanie? Kiedy kobieta o imieniu Fortuna przede mną stanie? Ona już przed mymi drzwiami stoi, wpuścić jej nie chcę, sama wejść się boi, patrzy i uśmiecha się tylko, gestami uwodzi, w końcu człowiek z miękka, a ona zadowolona już sama wchodzi, przekupuje trochę szczęścia i nadziei dając. Kiedy już szczęśliwy człowiek, myśli, że już nic złego stać się nie może, ona odchodzi nagle, tak bez słowa opuszcza nas, a wszystko co nam dała zabiera ze sobą – szczęście. Człowiek znów zadaje pytanie sobie, Kiedy w końcu będzie dobrze? Dlaczego tak się stało? A może po prostu tak się stać miało? Tych pytań jest tysiące, a odpowiedzi tyle, co w jednej rączce. 22.02.2012r.

Niedokończona historia

Obraz
Był wrzesień, wczesna jesień kiedy się poznali, do tej samej szkoły uczęszczali, dojeżdżając busem, wtedy jeszcze się nie znając, nie wiem jakim cudem, w tej samej miejscowości mieszkali. On, kiedy ją zobaczył, na przystanku wtedy stała, była nie za duża ani nie za mała, pamiętam, że coś czerwonego na sobie miała, nie wiem co to było, kurtka czy też bluza, ale to nie ważne, bo ważne co poczułem. Jego życie ułożone, biegło prostym torem, aż do dnia tamtego, tory się skończyły i nie wiedział co ma czynić, poczuł się nieco trochę zagubiony. I tak stali na przystanku, on tak bardzo zamyślony, ona nieświadoma tyłem odwrócona, w uszach słuchawki i telefon w dłoniach. On się ot schnął, wrócił do realu, kątem oka dostrzegł nadjeżdżającego busa, wsiedli oboje na oddzielnym fotelu, zmierzając do tego samego celu. On, siedzi za nią, ciągle na nią patrzy, każdy jej ruch powoduje u niego ciarki, chce do niej zagadać, lecz brak mu odwagi. On

***(Życie to rzeka)

Obraz
Życie to rzeka, a rzeka to życie, długa, kręta, niepozorna taka, rozwidleń w niej pełno, a koryto jedno, u niektórych płytka, czyli brak sensu, lecz nadejdzie dzień z ulewą i nada sensu, u niektórych znów głęboka, dna nie widać, a na dnie i tak jesteś, nic poza sobą nie widzisz. Życie to rzeka, czyli spokojne, ale miejscami jest bardzo rwące, groźne, czasem kamienisty potok, a krople się rozbijają o głazy, to płacz, cierpienie nasze, gdzie niegdzie dno piaszczyste, nie znaczy, że czyste, czasem mułu pełno, a glony wypływają na powierzchnie, a życie, nie życiem się staje. Życie to rzeka, którym intruz może manipulować, próbować bieg zmienić, trucizny dosypać, trzeba się wzburzyć, piane wytworzyć, tak by trwoga go ogarnęła, odczepił się od nas, wiem to nie jest łatwe… Życie to rzeka, ona życie daje, wszystkim wokół tyle radości rozdaje. I wreszcie życie to rzeka, które zawsze wodospadem jest zakończone, co dzień to bliżej niego jes

Na dno

Obraz
Łódź piękna, zadbana wnet dziurawa się stała, Na wzburzonych coraz bardziej oceanach wody nabierała, Jeszcze ostatnimi siłami na powierzchni dryfowała, Jakże potężnym falom się nie dawała, te ją otulały swą siłą, Aż pieniły się ze złości, a z tej piany, już zmarnowana łódź się wyłaniała, To wrak, szczątki, tego co piękne było.                                                                                      Tyle ludzi wokół niej się przewijało, lecz gdy cudowne czasy problemy Przykrywają, wszyscy Cię w nosie mają, jak najdalej uciekają, Udają że nie znają, definicji pomocna ręka nie znają, Jak ta łódź na wodach jesteś sam I sam na siebie tylko zdany. W końcu dna dotykasz, czujesz chłód, Kamieniste dno stopy Ci kaleczy, na niczym już nie zależy. Dryfujący wrak po dnie już pływa, nasiąka wodą, gnije, Tak jak Ty w myślach utopiony, tam już nawet światło nie dociera, Jedyne co widzisz to wspomnienia, fragmenty życia swego. Uświadamiasz sobie, nie

Się nie odwracajcie

Obraz
Stoi i patrzy, świadomy co się dzieje Myślał, że wszystko może i nic mu Nie stanie jako przeszkoda, A jak już, to ją pokona i Pójdzie dalej, nie wiedząc gdzie. Stoi i patrzy, rozmyśla nad sobą On już wie, że nic nie wie On sam jest kimś obcym dla siebie To zło czy dobro z reguły zwycięża Trochę zagubiony, świadomy co się dzieje. Tak stoi i patrzy bezczynnie, oczy swe Wytęża i w głąb siebie zagląda Kim jestem i czego chce? Dlaczego tak jest i gdzie on jest? Szuka odpowiedzi zawzięcie, bezskutecznie. Stoi, patrzy i szuka bezlitośnie i uparcie, Tu wciąż pytania nowe się nasuwają, Czy jestem godny zaufania, albo może Kawał zemnie skurwydrania? Takie właśnie gnębią go pytania. Stoi, rozmyśla nie wiedząc co się dzieje, Mój kochany Boże, dlaczego o Tobie zapomniałem? Pomyślał wtedy sobie, a odpowiedzi się wstydził I tak jej nie ukryje, Potem ze łzami się położył i zasną… Światło nad światłami tak jasne, lecz przyjemne Zobaczył