Chwila słabości

Dziś tak bardziej smutno. Czas płynie. Mijają kolejne sekundy, a wraz z nimi część mnie, mojego życia. Tracę je bezpowrotnie. Mam ochotę rzucić to wszystko, wsiąść w samochód i uciec, daleko. Rzucić to wszystko bez słowa. Niestety zdrowy rozsądek nie pozwala mi tego zrobić. Szkoda, że nie da się go wyłączyć. Może to tak zwane ''przesilenie''? Nie lubię tego słowa. Czuję się jak świeczka. Taka wypalająca się. Wszyscy wokół są szczęśliwi. A ja? Wszystko działa na moją niekorzyść. Jeszcze jakiś czas temu miałem własną definicję szczęścia. Teraz wątpię w jego istnienie. Ono siedzi tylko i wyłącznie w naszych głowach. Może to ''chwila słabości''. Gdyby pomyśleć... trafne sformułowanie. Ale czy ta chwila by trwała już tyle lat? No właśnie. Tu znów można rozłożyć tą myśl na części pierwsze. Nie chce mi się. Wszystko mnie dobija. Nie mam marzeń, planów. Żyję z dnia na dzień. Lepiej już nie będzie, ale za to zawsze może być gorzej. I tymi słowami kończę ten smut...